Castlevania: Order of Ecclesia
Recenzja CastleKeepera

Recenzja

Kompendium


Data premiery: 2008
Czas akcji: p.p. XIX w.
Platforma: Nintendo DS
Emulator: no$gba
Producent i wydawca: Konami

  Zdarza³o siê ju¿ nie raz, ¿e na dan± platformê Castlevania ukazywa³a siê w formie trylogii, og³oszenie prac nad trzeci± czê¶ci± na Nintendo DS nie by³o wiêc w¶ród fanów szczególn± niespodziank±. By³ jednak jeden problem – du¿e oczekiwania. Czego bowiem nie powiedzieæ o dwóch poprzedniczkach, nie mo¿na by³o nie wzi±æ pod uwagê, ¿e to solidnie wykonane gry, przy których mo¿na wspaniale spêdziæ d³ugie godziny. Czy twórcom uda³o siê przeskoczyæ ustawion± przez siebie poprzeczkê?

Castlevania: Order of Ecclesia
Z³y Burek! Wypluj pana!
Castlevania: Order of Ecclesia
Myjnia ekspresowa u Rusa³ki

Shanoa wiedzia³a, ¿e ponosi ryzyko,...

  … ale t³umaczy³a je sobie dobrem ogó³u. Chcia³a, aby ludzie mogli wie¶æ spokojne ¿ycia nie boj±c siê mroku i jego „dzieci”. By³ pocz±tek XIX wieku, a odk±d klan Belmontów w niewyja¶nionych okoliczno¶ciach „znikn±³”, wpadniêto w panikê – nie by³o nikogo, kto móg³by stawiæ czo³a ksiêciu ciemno¶ci – Draculi, w razie, gdyby ponownie pojawi³ siê na tym padole. Zaczê³y powstawaæ kolejne organizacje, których nadrzêdnym celem by³o stworzenie broni idealnej, bêd±cej w stanie podo³aæ temu zadaniu. Uda³o siê to tylko jednej z nich – Zakonowi Eklezji.

  Barlowe - cz³owiek bêd±cy g³ow± zakonu, zg³êbi³ niesamowit± sztukê kontroli nad Glifami. Owe znaki, bêd±ce na wpó³ fizycznym uosobieniem magicznej mocy drzemi±cej w otaczaj±cym nas ¶wiecie, stanowi³y idealny orê¿ przeciwko zagra¿aj±cym ludzko¶ci monstrom z piek³a rodem. W¶ród Glifów znajdowa³ siê tak¿e taki, który by³ w stanie równaæ siê mocy samego Draculi – Dominus, Glif ostateczny.

  Rytua³ mia³ siê zacz±æ lada chwila. Shanoa zmierza³a w stronê g³ównej sali. Czu³a lekkie podekscytowanie, choæ wyzby³a siê ju¿ wszelkich w±tpliwo¶ci. Powiedzia³a to jasno Albusowi – uczniowi Barlowe'a, tu¿ przed chwil±, gdy spotka³a go przy wej¶ciu do siedziby zakonu. Co mu siê nagle sta³o? Gdy dowiedzia³ siê, ¿e to ona ma zostaæ „nosicielk±” wpad³ we w¶ciek³o¶æ! Nie by³o jednak czasu, aby siê nad tym zastanawiaæ - Dominus czeka... a ona wiedzia³a, ¿e to moc tak potê¿na, ¿e byæ mo¿e nie bêdzie w stanie nad ni± zapanowaæ... choæ by³a jedyn±, która mog³a j± posi±¶æ...

Castlevania: Order of Ecclesia
Teraz to jej nawet Potter nie podskoczy
Castlevania: Order of Ecclesia
Nowy styl graficzny w rysunkach
postaci to kawa³ ¶wietnej roboty!

Nie wszystko idzie zgodnie z planem,...

  ... pojawia siê Albus i drastycznie przerywa rytua³. Nastêpnie ¿egna oziêble Barlowe'a i opuszcza Eklezjê. Shanoa prze¿ywa, jednak p³aci za to ogromn± cenê – znikaj± wszelkie jej wspomnienia i emocje, pozostawiaj±c jej jedynie jedn± rzecz w ¿yciu – cel. Ten zostanie jej szybko narzucony przez sam± g³owê zakonu – odzyskaæ Dominusa... za wszelk± cenê...

  Historia nigdy nie by³a w Castlevaniach najwa¿niejsz± czê¶ci± zabawy, jednak twórcy tym razem nie wysilili siê zbyt mocno - mamy tu co prawda ciekawych bohaterów i niez³y pocz±tek, jednak dalej historia toczy siê do¶æ przewidywalnie. Samych wstawek fabularnych tak¿e jest do¶æ niewiele, ca³e szczê¶cie ka¿da z nich zosta³a solidnie przemy¶lana, a dialogi – ciekawie napisane. Nie zabrak³o tak¿e ró¿nych zakoñczeñ, choæ i tutaj mo¿na doj¶æ do wniosku, ¿e zabrak³o twórcom inwencji.

  „Boli” tak¿e jeden pomys³ – co z tego, ¿e g³ówn± bohaterk± uczyniono postaæ kobiec± (co w serii wydarzy³o siê do tej pory tylko raz), skoro pozbawiona pamiêci i uczuæ Shanoa zachowuje siê w trakcie rozmów z postaciami drugoplanowymi jak potrafi±cy mówiæ s³up soli (a mamy tutaj z kim rozmawiaæ, o czym za chwilê). Nie mo¿na jednak zaprzeczyæ, ¿e jest to jeden z elementów, który nadaje fabule nieco smutnego, a nawet gorzkiego wyrazu. Zw³aszcza je¶li we¼miemy pod uwagê ³adnie wykonane i napisane zakoñczenie zamykaj±ce historiê.

Castlevania: Order of Ecclesia
Przestraszy³ siê, bo my¶la³,
¿e to jego chce u¶ciskaæ
Castlevania: Order of Ecclesia
Wypada³oby ci w koñcu wyczy¶ciæ akwarium

Oddech Transylwanii,...

  ... pe³en przestrzeni, pe³en wspomnieñ. Twórcy postanowili jeszcze bardziej poszerzyæ pomys³ z Portrait od Ruin, udostêpniaj±c nam zamiast ¶wiatów z magicznych portretów transylwañskie przestrzenie. Baz± wypadow± naszej wêdrówki bêdzie za¶ niewielka wioska, do której trafimy nied³ugo po rozpoczêciu zabawy (a nie baza zakonu, jak mo¿na by podejrzewaæ). Nie bez powodu ca³a ta koncepcja przywodzi na my¶l wiekow± Simon's Quest (tak¿e Curse of Darkness, choæ w niewielkim stopniu - ze wzglêdu na ró¿nice w mechanice obu gier). Po¶cig za Albusem przez ca³± Transylwaniê mia³, poprzez powrót do pomys³ów z owej czê¶ci, wnie¶æ do serii rze¶ki powiew ¶wie¿o¶ci. Prawda o poziomie ich realizacji jest ju¿ jednak nieco brutalna... przynajmniej z mojego punktu widzenia...

  Z zapowiedzi wynika³o, ¿e zwiedzimy ponad dwadzie¶cia ró¿nych miejsc. Jest to prawda, ale mocno nagiêta (akapit ni¿ej wyja¶niê dlaczego). Od³ó¿my wiêc marketingowe has³a i spójrzmy trze¼wo na sytuacjê – dysponujemy spor± ilo¶ci± lokacji. W¶ród nich s± du¿o wiêksze od pozosta³ych, jak górskie ¶cie¿ki i jaskinie czy wspania³e dna zbiorników wodnych, ale napotkamy tak¿e typowe „zapchajdziury”, jak las lub bagna, które stanowi± krótkie, czasem lekko urozmaicone odcinki bezdro¿y. Ogólnie rzecz bior±c – lokacje s± raczej niewielkich rozmiarów. Mo¿na to uzasadniaæ zdrowym rozs±dkiem, prób± urzeczywistnienia tych miejsc. Trudno bowiem oczekiwaæ np. od dworków czy innych opuszczonych budynków, aby w tak dzikim terenie by³y poka¼nych rozmiarów. Efekt finalny jest jednak taki, ¿e na pocz±tku gry nie mo¿na pozbyæ siê lekkiego rozczarowania – mapa Transylwanii, któr± dysponujemy, zape³nia siê wyj±tkowo szybko.

  My¶lê, ¿e nie stanie siê nic z³ego, je¶li „zdradzê”, ¿e w grze znajduje siê zamek Draculi. To w³a¶nie po trafieniu do niego wszystko zmienia siê diametralnie. Rozmiarami góruje on nad pozosta³ymi lokacjami w takim stopniu, ¿e prawdopodobnie jest to w pe³ni ¶wiadome posuniêcie twórców. Jest to tak¿e jedyna lokacja, w której wyró¿nia siê mniejsze „kawa³ki” pod osobnymi nazwami. Dopiero, gdy we¼miemy je pod uwagê, uzyskujemy liczbê lokacji, która zgadza siê z zapowiedziami, o których by³a wcze¶niej mowa.

  Osobi¶cie zamek wyda³ mi siê tak¿e najbardziej spójn± pod wzglêdem designu lokacj± w grze. W kwestii oprawy tak¿e nie mam mu prawie nic do zarzucenia (to „prawie” wstawi³em za wie¿ê zegarow±, w której t³o nieraz mocno „daje po oczach”). Poza jego murami sytuacja jest ju¿ niestety nieco nierówna. Nie wszystkie miejsca trzymaj± ten sam poziom designu, np. wiêzienie na wyspie – ma kilka fajnych pomys³ów, jak ¶ledz±ce nas ¶wiat³a czy pu³apki w piwnicach, ale wygl±d wnêtrza budynku znacznie odbiega od przyjêtego w grze standardu. Jakby tego by³o ma³o - niestety wiêkszo¶æ lokacji na otwartej przestrzeni jest do¶æ... „zwyczajna” - nie wyró¿nia siê niczym specjalnym, brakuje tu nieco detalu. Owszem – gdzieniegdzie jest klimatyczna mgie³ka, uschniête drzewa w tle itp., ale nieraz trudno jest pozbyæ siê pod tym wzglêdem wra¿enia niedosytu.

Castlevania: Order of Ecclesia
G³ow± tego nie przebijesz...
nawet nie próbuj
Castlevania: Order of Ecclesia
Kochanie, wróci³am!

Uroki miejskiego ¿ycia,...

  ... a mo¿e raczej – ma³omiejskiego. Wspomnia³em ju¿ wcze¶niej, ¿e nasz± baz± wypadow± bêdzie niewielka wioska. Jest to na tyle wa¿ne miejsce, ¿e warto przyjrzeæ mu siê nieco bli¿ej. Gdy znajdziemy siê w nim po raz pierwszy bêdzie prawie ca³kowicie wyludnione. Po uwolnieniu, spod wp³ywu dziwnego Glifu, za³o¿yciela osady, dowiemy siê, ¿e wszyscy jej mieszkañcy zostali porwani przez Albusa. Co knuje uczeñ Barlowe'a? Jedynym sposobem na rozszyfrowanie tej zagadki jest ruszenie osadnikom na pomoc. Ci za¶ zostali uwiêzieni w najró¿niejszych zakamarkach lokacji, nieraz niedostêpnych bez dok³adniejszej eksploracji terenu. Uwolnienie ka¿dej takiej postaci sprawia, ¿e wraca ona do miasteczka, my za¶ mamy mo¿liwo¶æ porozmawiania z ni± i uzyskania pomniejszych zadañ – questów, za których wykonanie dostajemy wszelakie nagrody, od przedmiotów po z³oto. Same zadania zosta³y zaprojektowane do¶æ ciekawie, choæ ograniczaj± siê przewa¿nie do zabijania potworów, znajdowania rzadkich przedmiotów czy wykonywania konkretnych czynno¶ci w odpowiednich miejscach. Stan wszystkich zadañ mo¿emy za¶ obserwowaæ w czytelnym i przejrzystym menu. Brzmi banalnie, ale w praktyce sprawdza siê bardzo dobrze. W koñcu w jakiej Castlevanii do tej pory mieli¶my okazjê zrobiæ zdjêcie Cave Trollowi?

  Nazwa³em wioskê baz± wypadow± nie bez powodu - warto tutaj wracaæ z kilku powodów. Po pierwsze tu¿ obok wej¶cia znajduje siê statua zapisu odnawiaj±ca jednocze¶nie energiê ¿yciow±. Jest tu tak¿e pojemnik, z którego mo¿emy bez ograniczeñ czerpaæ serduszka. Jest to o tyle wa¿ne, ¿e twórcy nie tylko zaserwowali nam nieco zwiêkszony poziom trudno¶ci, ale tak¿e posk±pili komnat zapisu i teleportów we wszystkich lokacjach, przez co eksploracja nowych miejsc sta³a siê nieco uci±¿liwa. Dziêki temu jednak faktycznie zaczynamy traktowaæ miasteczko jako ostojê spokoju, do której warto wracaæ kiedy tylko mamy tak± okazjê. Podró¿owanie po mapie ¶wiata gry miêdzy ju¿ odwiedzonymi lokacjami jest za¶ jedynie kwesti± wyboru interesuj±cego nas miejsca. Aby siê do niej dostaæ musimy jednak znale¼æ wyj¶cie z obecnie zwiedzanej lokacji. Mo¿emy tak¿e skorzystaæ z magicznego „biletu”, który automatycznie zabierze nas do osady. To w niej tak¿e znajduj± siê znane w serii wskazówki u³atwiaj±ce znalezienie rzadkich przedmiotów, tym razem zakamuflowano je jednak w tak nietypowy sposób, ¿e sam dowiedzia³em siê o tym „po fakcie” – przyznajê siê bez bicia.

  W tej czê¶ci serii znacznie powiêkszono tak¿e rolê sklepu. W miasteczku w³a¶cicielem takiego przybytku jest Jacob, którego uwolnimy nied³ugo po pierwszym odwiedzeniu osady. Zaopatrywanie siê u niego w ekwipunek i mikstury lecznicze czy odnawiaj±ce energiê magiczn± jest o tyle dobrym pomys³em, ¿e twórcy nie s± tym razem a¿ tak hojni „w terenie”, a spory poziom trudno¶ci i rzadko¶æ komnat zapisu potrafi zaj¶æ za skórê. Poza tym questy zosta³y tym razem na sta³e zintegrowane ze sklepem. Nie raz zdarzy siê, ¿e wykonanie konkretnego zadania nie da nam bezpo¶redniej korzy¶ci, a jedynie powiêkszy asortyment Jacoba o wyrób osoby, której pomogli¶my w potrzebie. Mo¿e siê to wydawaæ nieco dziwne, ale ma sens (w±tpliwy pod wzglêdem fabularnym) – zapracowujemy sobie w ten sposób na unikatowy w grze ekwipunek. Czê¶æ zdobytych na questach przedmiotów okazuje siê potem nieoceniona przy eksploracji plansz w poszukiwaniu ukrytych pomieszczeñ czy skrzyñ, a s± w¶ród nich i takie, bez których nie warto nawet zaczynaæ graæ w tryb gry wieloosobowej!

Castlevania: Order of Ecclesia
Ani to mundur, ani tamto panny,
wiêc o co chodzi?
Castlevania: Order of Ecclesia
O, drobniaki panu wypad³y

Walka z systemem,...

  ... a raczej z przeciwnikami - za jego pomoc±. Muszê szczerze przyznaæ, ¿e jestem bardzo zadowolony z tego, co uda³o siê twórcom osi±gn±æ pod tym wzglêdem w Order of Ecclesia. Pomys³ jest prosty – tak, jak ju¿ nieraz wcze¶niej bywa³o, konkretni przeciwnicy posiadaj± umiejêtno¶ci, które przy odrobinie szczê¶cia jeste¶my w stanie przej±æ. Tym razem s± to Glify, które bohaterka dos³ownie „poch³ania” we w³asne cia³o. Tatua¿e Shanoa'y na plecach i ramionach pozwalaj± jej kontrolowaæ pozyskan± w ten sposób moc. Dla nas oznacza to tyle, ¿e mo¿emy wyekwipowaæ na ka¿dy z tych punktów osobny Glif. Umieszczane na plecach wybierane s± z osobnego menu i uruchamiane przyciskiem „R”, podczas gdy do obu r±k mo¿emy przypisaæ t± sam± umiejêtno¶æ (np. materializowanie siê rapierów czy mieczy) i u¿ywaæ ich na przemian za pomoc± dwóch odpowiadaj±cych im przycisków, co zwiêksza szybko¶æ ataków. Mamy tak¿e mo¿liwo¶æ u¿ywania zu¿ywaj±cych serduszka ataków specjalnych (tzw. Unii), które sk³adaj± siê z Glifów konkretnych rodzajów na obu rêkach. Mo¿emy np. zaatakowaæ olbrzymim mieczem maj±c wyekwipowane dwa Glify tego rodzaju, ale s± tak¿e Unie sk³adaj±ce siê z ró¿ni±cych siê od siebie kategorii, np. ³±cz±c m³ot z ¿ywio³em ziemi uzyskamy jego kamienn± wersjê. Sprawowanie kontroli nad Glifami u³atwia za¶ mo¿liwo¶æ wyekwipowania a¿ trzech ich „zestawów”, miêdzy którymi mo¿na siê prze³±czaæ w samym ¶rodku akcji.

  Pewnego rodzaju nowo¶ci± w serii jest tak¿e wprowadzenie punktów, które dostaje dany rodzaj Glifów za ka¿dym razem, gdy zabijamy jakiego¶ przeciwnika. Mówi±c wprost – tym ich wiêcej, tym potê¿niejsze obra¿enia zadaj± owe ataki. Z pewno¶ci± zainteresuje to osoby lubi±ce „masterowaæ” save'y – rozpoczêcie nowej gry na tym samym profilu czy¶ci statystyki naszej postaci, ale... z wyj±tkiem owych punktów! Te same osoby uciesz± siê pewnie tak¿e z pewnego „ciekawego” limitu poziomów w dostêpnym po przej¶ciu gry trybie Hard. Owy limit pojawi siê jednak dopiero po ukoñczeniu Harda z wy³±czonym awansowaniem lub po pod³±czeniu naszego Nintendo DS z gr± do konsoli Wii z uruchomion± Castlevani±: Judgment (obie zyskuj± wtedy pewne drobne dodatki).

  Jako ¿e wszystkie ataki naszej bohaterki nie s± materialne w pe³nym tego s³owa znaczeniu, poch³aniaj± one nasz± energiê magiczn±. Ta ca³e szczê¶cie odnawia siê przy odrobinie spokoju wyj±tkowo szybko. System ten jest dobrze przemy¶lany i zbalansowany. Wed³ug mnie - jeden z fajniejszych w serii. Niektóre Glify prawie nie maj± ograniczeñ co do szybko¶ci zadawanych ciosów – wtedy wszystko zale¿y wy³±cznie od szybko¶ci naszych palców! Frajda to nies³ychana! Poza tym twórcy widocznie poszli w jako¶æ, a nie ilo¶æ – Glifów nie jest znowu tak wiele, ale za to ka¿dy z nich faktycznie mo¿na uznaæ za przydatny (to ju¿ jednak kwestia preferencji ka¿dego Gracza).

  W kwestii przeciwników nie zdziwiê Was zapewne, pisz±c, ¿e wielu z nich to sta¿y znajomi przeniesieni bez zmian lub z drobnym liftingiem z poprzednich czê¶ci serii. Potwory odpowiednio dobrano do lokacji i trudno siê tutaj do czego¶ przyczepiæ. Spodoba³y mi siê za to nowe wersje niektórych kreatur, jak np. Final Guarda (tutaj – Final Knight). Twórcy postarali siê za to wyra¼nie pod wzglêdem bossów. Ka¿dy z nich jest ciekawie zaprojektowany, a walka z niektórymi to prawdziwe wyzwanie. Nie przypominam sobie Castlevanii, w której przed wiêkszo¶ci± tych najwa¿niejszych przeciwników by³em zmuszony dok³adnie przemy¶leæ wyekwipowan± broñ, a nieraz tak¿e strategiê – po pocz±tkowych niepowodzeniach! Naturalnie i tutaj zdarzaj± siê drobne wyj±tki, jednak w ogólnym rozrachunku bossowie, jak i bestiariusz w ogóle, stoj± na bardzo wysokim poziomie. Jedynie ostatnia walka, jak na „taniec” Shanoa'y z panem ciemno¶ci, mog³aby byæ nieco bardziej efektowna... ale to ju¿ czepianie siê na si³ê – nie da siê jej bowiem odmówiæ wyj±tkowego uroku. W kwestii przeciwników wprowadzono tak¿e pewn± ciekawostkê, która z pewno¶ci± zainteresuje wyjadaczy – za pokonanie bossa bez uszczerbku na zdrowiu bohaterki, dostajemy pami±tkowy medal, inny dla ka¿dego z nich.

Castlevania: Order of Ecclesia
Nie zadzieraj...
Castlevania: Order of Ecclesia
... z Iron Maiden!

Widokówki z Transylwanii...

  ... mog³yby siê sprzedawaæ ca³kiem nie¼le, gdyby nie ma³y „detal” - oprawa gry jest nierówna! I to nie tylko graficzna! Niestety jest to najwiêksza, nie licz±c kilku wspomnianych wpadek z lokacjami, bol±czka Order of Ecclesia. Wspomina³em ju¿ o tym opisuj±c design poziomów – niektóre wygl±daj± wspaniale, zw³aszcza te wewn±trz zamku Draculi, ale nie brakuje te¿ monotonnych i ma³o ciekawych (tutaj góruje kilka miejsc na otwartym terenie). Na tym ca³e szczê¶cie kwestia grafiki siê nie koñczy. Zapowiadana od dawna zmiana stylu rysunków postaci (wy¶wietlanych np. podczas rozmów) wysz³a grze zdecydowanie na dobre. Wszystkie wygl±daj± wzorowo, a intro wykorzystuj±ce ten sam design jest klimatyczne i dynamiczne zarazem. Ogólnie rzecz bior±c, nie da siê zaprzeczyæ, ¿e Order of Ecclesia znacznie ró¿ni siê pod tym wzglêdem od swoich dwóch poprzedniczek na Nintendo DS – nowy styl nie przypomina ju¿ zwyk³ego anime. Tym razem jest pod tym wzglêdem znacznie mroczniej i ciekawiej.

  Niestety muzyka tak¿e nie trzyma równego poziomu. Ten element gry oddano pod opiekê s³ynnej Michiru Yamane, towarzyszy³ jej za¶ Yasuhiro Ichihashi. Wydawaæ by siê wiêc mog³o, ¿e o wizytówkê serii mo¿na byæ w zupe³no¶ci spokojnym, okaza³o siê jednak, ¿e bogaty w utwory soundtrack zawiera wiele pozycji przeciêtnych, a niekiedy wrêcz mêcz±cych „na d³u¿sz± metê” (jak np. „Tragedy's Pulse”... od czasów Harmony of Dissonance po raz pierwszy przy Castlevanii mia³em ochotê wy³±czyæ muzykê). Ca³e szczê¶cie takich przypadków nie jest znowu tak wiele, pozosta³e w wiêkszo¶ci s± ju¿ godne polecenia. Do najbardziej zapadaj±cych w pamiêæ zalicza siê bez w±tpienia motyw przewodni gry, który zosta³ tu wykorzystany wiêcej ni¿ jeden raz. Ciekawie prezentuje siê tak¿e eksperyment w postaci muzyki z prologu, który do tego jest w ca³o¶ci czytany przez lektora! W soundtracku ilo¶æ remake'ów jest niewielka, ale jeden z nich, konkretniej z Castlevania Chronicles – „Tower of Dolls”, w wie¿y zegarowej, prezentuje siê wyj±tkowo okazale. Fani pierwszej czê¶ci serii tak¿e dostali od twórców ma³y prezent muzyczny, choæ z remake'ami nie ma on ju¿ nic wspólnego.

  W przypadku efektów d¼wiêkowych nie mam ¿adnych uwag. Nie mogê jednak po raz trzeci nie zwróciæ krytycznej uwagi na s³ab± jako¶æ kompresji muzyki i intra. Czy naprawdê zainwestowanie w pojemniejszy cartridge by³o poza zasiêgiem wydawcy? Szczerze w±tpiê, a jestem pewien, ¿e niejeden fan doceni³by lepszej jako¶ci utwory czy intro, w trakcie którego podk³ad muzyczny nie powoduje trzeszczenia g³o¶niczków (a nawet s³uchawek!). Jako ciekawostkê dodam, ¿e OST do Portrait of Ruin zawiera³ drug± p³ytê z tymi samymi utworami... lepszej jako¶ci. Konami – nie lepiej by³o postaraæ siê umie¶ciæ je w grze, ni¿ wydawaæ pieni±dze na drugi kr±¿ek?

Castlevania: Order of Ecclesia
Skarb zabra³e¶ i jeszcze¶ na topór ³asy!?
Castlevania: Order of Ecclesia
Moja wiêksza, a teraz fruwaj st±d!

Do biegu... Gotowi...

  ... Start! Na koniec zostawi³em ma³± niespodziankê. Nie bêdê Was trzyma³ w niepewno¶ci – tryb gry wieloosobowej w Order of Ecclesia... mo¿e siê podobaæ! Nadal jest skromny, ma³o rozbudowany, ale nawet z moim, mocno tym razem negatywnym, podej¶ciem uda³o mi siê nie¼le przy nim bawiæ. Do naszej dyspozycji oddano dwa tryby – znany z PoR sklep oraz... wy¶cig.

  Sklep zosta³ nieco zmodyfikowany wzglêdem orygina³u. Niestety nadal nie mo¿na otworzyæ go np. na noc. £±czymy siê z istniej±c± sesj± lub j± tworzymy. Tym razem naszymi awatarami s±... koty - mamy do wyboru cztery umaszczenia. Wa¿niejsz± zmian± jest jednak zrezygnowanie z jednej „lady” zak³adaj±cego. W tym przypadku do dyspozycji zalogowanych do sesji oddawana jest niewielka uliczka ze sklepikami ka¿dego z nich. Sprzedawane przez nas przedmioty wybieramy w przybytku Jacoba podczas gry, ale warto pamiêtaæ, ¿e nie dotyczy to wszystkich dóbr. Niemniej ca³y ten tryb to jedynie dodatek, który potrafi byæ przydatny g³ównie wtedy, gdy nie zale¿y Wam na szukaniu wszystkich sekretów gry samodzielnie – w sam raz dla osób, które nie s± hardcore'owymi fanami.

  Idea wy¶cigu natomiast jest banalnie prosta, a przy tym nie powtarza b³êdu Boss Rush Mode z PoR. Tam nale¿a³o wspó³pracowaæ, aby prze¿yæ do koñca krótkiego toru z przeciwnikami. Tryb nie tylko by³ niesamowicie wrêcz okrojony wzglêdem wersji jednoosobowej, ale tak¿e granie w niego z obcymi osobami koñczy³o siê szybk± i bolesn± ¶mierci± bohaterów – dzielenie wspólnego paska energii wymusza³o wspó³pracê i spor± znajomo¶æ trasy, czego od przypadkowo wylosowanych osób nie da³o siê wymagaæ. Tym razem s³usznie postawiono na wspó³zawodnictwo.

  W singlu wystarczy wybraæ jeden z trzech torów. W multi mamy jeszcze opcjê losow±, nastêpnie za¶ gra przydziela nam automatycznie rywala (co niestety trwa strasznie d³ugo), który podj±³ t± sam± decyzjê i dopiero wtedy zaczyna siê zabawa. Trasy s± krótkie, panosz± siê po nich potwory, a gdzieniegdzie mo¿na siê natkn±æ na „power-upy” o ró¿nych efektach. Nasza g³owa nie w tym, aby byæ pierwszym na mecie (poniewa¿ np. osoba wlek±ca siê z ty³u mo¿e zostaæ popchniêta dalej przez ¶cianê energii), ale aby zdobyæ jak najwiêcej punktów. Punktowane jest zdrowie (ka¿dy zaczyna z tak± sam± ilo¶ci±, przechodzi jedynie ekwipunek i niektóre informacje z wybranego profilu), uzyskany czas i pokonani przeciwnicy. Do tego zostajemy nagrodzeni przyznawanym przez grê bonusem.

  Twórcy dotrzymali obietnicy i zamie¶cili w grze mini-statystykê. Pod nazw± naszego profilu wy¶wietla siê widoczna dla obu Graczy notka o ilo¶ci zwyciêstw i punktach uzyskanych we wszystkich wy¶cigach (niestety musimy byæ po³±czeni z Internetem, aby j± zobaczyæ). Pomys³ prosty, a jak¿e motywuj±cy! Do tego od razu widzimy z jak mocno zaprawionym w bojach mamy okazjê siê mierzyæ. Gra siê te¿ o tyle przyjemnie, ¿e partyjki s± krótkie, a po ka¿dej z nich mo¿na ponowiæ wy¶cig, je¿eli tylko obie strony sobie tego ¿ycz±.

  Mo¿e brzmi to nieprawdopodobnie, ale zabawa w wy¶cigi jest bardzo przyjemna! Choæ sukces zale¿y g³ównie od wyæwiczenia trasy i posiadanego ekwipunku, to zawsze wkrada siê tutaj pewna losowo¶æ. Do tego niezale¿nie od poziomu naszego rywala bawiæ mo¿emy siê ca³kiem nie¼le – wygrywaj±c z ³atwo¶ci± lub wrêcz przeciwnie – walczyæ z zawodowcem o ka¿dy punkt (najczê¶ciej w grê wchodz± wtedy pokonane stwory i ilo¶æ zachowanej energii, czasem op³aca siê jednak zostawiæ „co nieco” za sob±). Najwiêkszym minusem jest konieczno¶æ czekania na kolejnych „chêtnych” (wina Nintendo, a wiêc dostawcy technologii?), ale mo¿na tak¿e graæ z posiadaj±cym konsolkê koleg±, który znajduje siê w zasiêgu fal radiowych DS-a.

Castlevania: Order of Ecclesia
Cannonball!
Castlevania: Order of Ecclesia
„Cierpi kraj na niedostatek
morskich opowie¶ci!”

Ogólne wra¿enie...

  ... jest jak najbardziej pozytywne. Ale... no w³a¶nie - mog³o byæ lepiej. Gra posiada wszystko to, co posiadaæ powinna, ³±cznie z trwaj±c± standardowe „od kilku do kilkunastu godzin” rozgrywk± (dla fanów bêdzie to jak zwykle ze dwa razy tyle), trybem Boss Rush Mode (podzielonym na dwie czê¶ci), wy¿szym poziomem trudno¶ci (z limitami levelu postaci) i dodatkowym trybem, w którym kierujemy dzier¿±cym broñ paln± Albusem (niestety brak tu wstawek fabularnych). Jest tak¿e kilka ciekawostek do odkrycia na samej mapie ¶wiata gry, nie brakuje równie¿ rzadkich przedmiotów i ciekawych sekretów. Niestety to, co mia³o byæ g³ówn± atrakcj±, a wiêc podró¿owanie po ca³ej Transylwanii, zosta³o wykonane tak, jakby twórcom zabrak³o czasu (np. na przygotowanie wiêkszych i bardziej urozmaiconych lokacji). Do tego pomy¶leæ, ¿e poprzedniczka a¿ tak obfitowa³a w tryby dodatkowe... tutaj panuje pod tym wzglêdem wrêcz posucha!

  To by³ ³adny skok Konami, wielu z nas z pewno¶ci± bêdzie go mi³o wspominaæ, ale... str±cili¶cie poprzeczkê, dlatego trochê pokrêciæ nosami jednak musimy. Zagraæ warto, ale chyba najwy¿sza pora na next-gen...


Na plus

  • prosta, nieco przewidywalna, ale przy tym smutna historia;
  • od¶wie¿enie pomys³u z podró¿owaniem przez Transylwaniê;
  • questy – ich mechanika i otoczka;
  • zwiêkszenie roli sklepu;
  • dobrze zrealizowana idea wioski jako bazy wypadowej;
  • przemy¶lany i zbalansowany system;
  • punkty zwiêkszaj±ce na sta³e si³ê danego rodzaju Glifów;
  • odblokowanie drobnych bonusów po pod³±czeniu do Castlevania: Judgment na Wii;
  • w wiêkszo¶ci wspaniali, wymagaj±cy bossowie;
  • pami±tkowe medale za pokonywanie bossów bez utraty energii ¿yciowej;
  • gra jest nieco trudniejsza, choæ nie ka¿demu musi siê to podobaæ;
  • nowy styl obrazków postaci wyszed³ grze na dobre – jest mroczniejszy i ciekawszy;
  • jako dodatek – ciekawy muzyczny prezent dla fanów pierwszej czê¶ci serii;
  • poprawiony wzglêdem PoR tryb sklepu internetowego (wymiana przedmiotów);
  • tryb wy¶cigu w multi „strza³em w dziesi±tkê”!

Na minus

  • niekorzystne wra¿enie z powodu rozmiarów lokacji w pierwszej po³owie gry;
  • nierówny design poziomów i oprawy audiowizualnej w ogóle;
  • rzadko¶æ wystêpowania komnat zapisu i teleportów potrafi byæ irytuj±ca;
  • ponownie s³aba jako¶æ kompresji intra („trzaski” w g³o¶niczkach lub s³uchawkach);
  • muzyka mog³aby byæ w koñcu w jako¶ci u¿ywanej w niektórych zwiastunach;
  • trzeba siê po³±czyæ z Internetem, aby zobaczyæ swoj± mini-statystykê;
  • d³ugie oczekiwanie na dobór Graczy w multi (wina Nintendo – dostawcy technologii?);
  • gra wydaje siê strasznie okrojona wzglêdem poprzedniczki na Nintendo DS.



Werdykt CastleKeepera:

8/10




Podsumowanie

  Order of Ecclesia to próba przywrócenia do ¿ycia idei towarzysz±cej ponad 20 lat temu Simon's Quest. Powsta³a Castlevania nieco inna ni¿ wszystkie, trudniejsza i ze specyficznym klimatem, ale jednocze¶nie sprawiaj±ca wra¿enie ubogiej w dodatki w porównaniu z wydan± wcze¶niej na t± sam± platformê Portrait of Ruin. Czego bym jednak nie napisa³ – jest to ¶wietna, wymagaj±ca gra, która pomimo swoich wad i rzeczy, które twórcy mogli zrobiæ du¿o lepiej, posiada rozgrywkê, która i tak ocieka miodem. Dla fanów pozycja obowi±zkowa! Dla pozosta³ych – mo¿e byæ, choæ pocz±tkuj±cym bym jej nie poleci³.

Szukasz porad, map, solucji? A mo¿e chcesz dowiedzieæ siê czego¶ wiêcej?
Przejd¼ do kompendium wiedzy o Castlevania: Order of Ecclesia!



¬ród³a grafiki:

Logo - www.ign.com
Screeny - www.gamespot.com

Copyright © 2005 - 2013 by CastleKeeper's Chronicles. All rights reserved.
A part of The Inner World of Final Fantasy.
Castlevania is the property of Konami.

Content by Nox_A15. Design by SenTineL.